niedziela, 22 lutego 2015

Co Christian Grey ma do Uniwersytetu Opolskiego?

Girl power

Jest to idea promująca pewność siebie u kobiet i dziewcząt. Powinny one podejmować decyzje i osiągać rzeczy niezależnie od mężczyzn. To także ruch społeczny i polityczny oparty na tym przekonaniu. Tak mówi Cambridge Dictionaries Online. Wikipedia dodaje: Termin związany z trzecia falą feminizmu. Termin został spopularyzowany przez Spice Girls w połowie do późnych lat 1990. 

W duchu tego zjawiska kulturowego wypłynęły chociażby takie utwory jak:

                   

czy 

                        

ale jak już zdążyliście zauważyć to było na przełomie lat 90. i początku 2000r. Jesteśmy 15 lat później, w 2015 r. 

Beyonce: I'm the Boss

Pojawiają się takie kampanie społeczne jak BanBossy czy This Girl Can. (wielbię ten kawałek Missy Eliot). Emma Watson podbija internety swoja przemową przed Zgromadzeniem Generalnym ONZ i otwiera kampanię HeforShe, nakłaniającą mężczyzn do walki o równość płci. Młodziutka Malali Yousafzai otrzymuje Pokojową Nagrodę Nobla za działanie na rzecz praw kobiet a zwłaszcza ich prawa do nauki. Wielebna Libby Lane zostaje biskupem Stockport niedaleko Manchesteru. Pierwszą kobietą biskupem. Do wyborów prezydenckich w Polsce startują już trzy kobiety: Magdalena Ogórek, Anna Grodzka i Wanda Nowicka. Kraju w którym szefem rządu jest Ewa Kopacz. Można powiedzieć, że idziemy w dobrą drogę.

Ale nie na Uniwersytecie Opolskim


Tu pojawia się paskudna produkcja promująca Uczelnię, podkreślająca 21 lat istnienia jako uniwersytet. Plan ładny. Spoko meble. Reszta do bani. Ze scenariuszem na czele. Z racji tego, że wideo usunięto z sieci po fali krytycznych komentarzy pozwolę zarysować sobie nieco fabułę. 

Otóż Pani Matka jest u Pana Doktora i na kozetce wije się opowiadając o zauroczeniu swoim i córki do jednego... I tu cytat Pana Doktora/diagnoza (lecę z pamięci): - Matka i córka zakochane w jednym facecie? - W jednym... uniwersytecie - dopowiada Pani Matka. 

Koniec, kurtyna opadła. Przynajmniej moja, bo jeśli był tam epilog, to nie był w stanie unieść tego ciosu. Co poszło źle? Wszystko z wyjątkiem zdjęć i planu, bo te się obronią. Seksistowski, prostacki, krzywdzący i głupi scenariusz. Równie dobrze mogliby zakończyć całość - Ecie-pecie na Uniwersytecie... Na to samo wychodzi a może byłby mniejszy wstyd.  


Chyba, że ktoś lubi sprawiać ból. Jak Christian Grey


źródło: www.goodreads.com
Ktoś mądrze wpadł na to, że warto wyświetlać spot w Heliosie, przed filmem 50 twarzy Greya. Fajnie, film jest popularny, będzie lud oglądał. Szkoda tylko, że w takiej beznadziejnej formie. Chyba że ktoś lubi /sobie/ sprawiać ból, a to do Greya pasuje. 


Jakież było moje zdziwienie, gdy w radiu Złote Przeboje usłyszałam wersję audio nieszczęsnego spotu. Gdyby nie Leszek, który był świadkiem, byłabym pewna, że to przesłyszenie się. I teraz mam zagwozdkę. Bo jeśli serwuje się spot do odbiorców Greya i wrzuca na antenę ZP to do kogo jest on w końcu kierowany? Trochę mi się to rozjeżdża. Jeśli ktoś ma sensowną odpowiedź, to bardzo proszę o komentarz. 


Może nie powinnam

Zastanawiałam się czy napisać o tym. Uczelnia wycofała wideo z sieci, przeszła fala oburzenia przez Facebooka i w opolskich mediach. Nawet Dział Promocji zabrał głos, próbując wybronić się krytyki. Nastała cisza a sprawę sprzątnięto pod dywan. Może i dobrze. Może  i nie. 

Nie chcę widzieć na uniwersytecie skrzywionej wizji kobiet jako istot wzdychających, mdlejących i nic ponadto. Lepka, paskudna i stereotypizująca etykietka. Nie zgadzam na taką promocję uczelni, którą skończyłam, na której pracuję i o której mówię w dobrych słowach swoim znajomym. "Uniwersytet najlepszego wyboru". Może następny spot promujący będzie lepszym wyborem niż obecny.  

Dziewczyny na... !

Na fali "girl power" zachęcam wszystkie studentki, absolwentki wydziałów ścisłych uniwersytetów i uczelni technicznych oraz doktorantki z politechnik do udziału w programie mentoringowym dla kobiet - ścisłowców Lean in STEM. S jak science, T jak Technology, E jak Engineering i M jak Mathematics. 

Kobiet w nowych technologiach, w nauce i w innowacjach jest na razie niewiele. Chcemy to zmienić. Chcemy, żeby kobiety, które osiągnęły już sukces i zbudowały spektakularną karierę w tych obszarach dzieliły się doświadczeniem i pomagały młodszym koleżankom rozwijać swój potencjał. I życiowe skrzydła.
Każda z 13 mentorek, kobiet sukcesu, osobiście  wybierze swoją "uczennicę". Nabór trwa do końca marca. Zainteresowane panie zapraszam pod adres programu. Powodzenia!
------------------

Jeśli nie zgadzasz się ze mną, napisz komentarz. Jeśli zgadzasz się - też napisz swoje zdanie. Będzie mi miło z Tobą porozmawiać. 


11 komentarzy:

  1. Masz odwagę krytykować projekt swojego pracodawcy, ale robisz to w stonowany i rzeczowy sposób. To duży plus tak umieć : ) Ja też skończyłam UO i wybierając miasto/kierunek nie kierowałam się PRem, tylko wewnętrznym przekonaniem i strategicznym myśleniem o rozwoju zawodowym. Gdyby ten spot powstałby 5 lat temu nie zwróciłabym na niego aż takiej uwagi. To i tak nie ma nic wspólnego z doświadczeniami, jakie mogłabym wynieść ze studiów. Myślę, że wiele rozsądnych dziewczyn tak pomyśli i na spocik machnie ręką.

    Harmonyworks.pl

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za dobre słowo. Co do machnięcia ręką, to moim marzeniem byłoby gdyby zebrała się grupa damsko -MĘSKA i powiedziała kategoryczne "Nie". Ba! Nawet podwinęła rękaw i pokazała srogiego muła! :) Girl power to świadomość, autoświadomość za którą wszyscy odpowiadamy. :)

      Usuń
  2. Ja bym zaczął od tego, że uniwersytet to wszechnica, rzecz powszechna, oczywiście borykająca się z problemami dot. płci - np. 'alma mater' albo jeszcze bardziej skomplikowane strukturalne uwarunkowania jak dysproporcje w płci pracowników naukowych, studentów - które kryją poważne problemy/nierówności związane z płcią (ograniczenie karier naukowych, stereotypy dotyczące profesjonalizmu, trajektorie karier kobiet w naukach społecznych i humanistyce jako odroczenie bezrobocia kobiet itd. itp.). W takim kontekście, budowanie spotu promocyjnego gdzie sugeruje się, że uniwersytet jest mężczyzną to jakaś fatalna pomyłka. Co więcej, ta antropomorfizacja [uniwersytet >> mężczyzna] służy skierowaniu w jej stronę perwersyjnej (matka + córka) fascynacji - żenujące skojarzenie. No i podstawowy problem polega na tym, że na uczelni nie podniósł się wrzask, kobieta - rektor nie przepraszała za to w mediach, studenci nie zorganizowali protestu pod rektoratem, nie odbył się wykład na socjologii, kulturoznawstwie, ani pedagogice. Jeszcze bardziej podstawowy problem polega na tym, że twórcy takiego przekazu (on jest niepoprawny genderowo/równościowo, ale też ma błędy formalne, prostackie teksty, skojarzenia, wybór miejsc - no chciałbym zobaczyć brief do tego numeru) w ogóle pracują na akademii. Są na pewno utalentowanymi ludźmi, ale brakuje im (i uczelni) definicji uniwersytetu. Ot, promocja dla promocji.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "jak dysproporcje w płci pracowników naukowych, studentów - które kryją poważne problemy/nierówności związane z płcią " - Czy jest na to remedium? Moim zdaniem nie. Bo w jaki sposób? Ograniczając do ustalonej liczby liczbę kobiet i mężczyzn w grupie kandydatów na studia? To wbrew Konstytucji i powszechnemu dostępowi do edukacji (skupiłam się na studentach).

      "Co więcej, ta antropomorfizacja [uniwersytet >> mężczyzna] służy skierowaniu w jej stronę perwersyjnej (matka + córka) fascynacji - żenujące skojarzenie. " - z tym się zgadzam.

      A reszta to mocne słowa.

      Usuń
  3. Zbigniew Górniak24 lutego 2015 07:58

    Akurat meble były najgorsze w tym filmiku, bo nijak nie przystawały do scenariusza o gabinecie psychoterapeutycznym, ale rozumiem, że musiała je Pani pochwalić, bo były zamówione za pośrednictwem Pani chłopaka. Upsss!!! Wyszło szydło z worka???? Tak to bywa, gdy człowiek nie zadba o zamaskowanie prawdziwych intencji swego wpisu. Na drugi raz proszę być bardziej feministycznie niezależnym i nie dawać się podpuszczać mężczyznom do żałosnych podpierduszek w sieci. Może to zatem im należy pokazać srogiego muła, a nie twórcom filmiku, których Pani zna doskonale, a który oczywiście miał prawo się Pani nie podobać. A uczelnia, no cóż. Mam nadzieję, że nie zapomni Pani tego zaangażowania w obronę jej wizerunku.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szanowny Panie Redaktorze.
      Zacznę od mebli bo i Pan zaczął. Priorytety muszą być! :) Wygląd mebli jest kwestią gustu. Mnie się one podobały. Nijak się miały do pierwotnego zamysłu twórców scenariusza (gabinet psycho.), ale czy scenariusz w jakikolwiek sposób miał się do promocji Uczelni? Według mnie nie.
      Przechodząc do tematu mojego chłopaka, który został wywołany do tablicy, nie wiadomo w sumie dlaczego. Ktoś mi kiedyś powiedział, że wyciaganie "prywaty" to ratunek, gdy argumentów brak, ale odpowiem bo w sumie... czemu nie. Gdybym miała PILNIE śledzić WSZYSTKIE poczynania mojego chłopaka, musiałabym zrezygnować z życia zawodowego i działalności charytatywnej, zabrakło by mi czasu. Nie wiedziałam o tym, ale teraz to muszę mu szczerze pogratulować gustu. :)
      Pan Redaktor, próbuje wejść w moją głowę i wyciągnąć prawdziwe intencje wpisu. To bardzo interesujące, że Pan lepiej wie, co w niej jest. Ja od 23 lat próbuję to ogarnąć, ale nadal mam wątpliwości. Pan nie i to jest ciekawe. Dziękuję za to.
      "Mam nadzieję, że nie zapomni Pani tego zaangażowania w obronę jej wizerunku." - wie Pan gdzie mnie znaleźć. AIP jest całkiem blisko Collegium Civitas. Zapraszam na herbatę, zawsze też mogę przyjść. Serdecznie pozdrawiam! :)

      Usuń
    2. Zbigniew Górniak24 lutego 2015 16:32

      Pani Magdo, dziękuję za odpowiedź. Po prostu wydało mi się zdumiewająco nieprzypadkowe, że w ogniu krytyki oszczędziła Pani wyłącznie tylko to, co zależało tam bardzo pośrednio od bliskiej Pani osoby (na marginesie, moja krytyka mebli nie jest pretensją do p. Leszka, on nie miał na to wpływu, skontaktował tylko Sylwka z firmą, jestem Mu nadal wdzięczny za pomoc). Ale skoro Pani twierdzi, że nie wiedziała o tym, to pozostaje mi tylko wierzyć i wierzę w dobroci swojej woli. Co do herbaty, to trzymam za słowo :) U mnie nie ma czajnika.

      Usuń
    3. Zbigniew Górniak24 lutego 2015 20:12

      Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

      Usuń
    4. Panie Redaktorze, usunęłam drugi komentarz, bo się powielał. :)

      Usuń
  4. Zbigniew Górniak24 lutego 2015 07:59

    Szanowny Panie Michale Wanke. Zaraz po tym, jak zdjąłem ten nieszczęsny filmik z sieci, napisał Pan do mnie list, w którym mocno się krygując, zadeklarował Pan, że opisze mi, czym jest uniwersytet. Mimo, że doskonale wiem, czym jest uniwersytet, to pełen sympatycznej wdzięczności, odpisałem pokornie i grzecznie, że czekam niecierpliwie, choć byłem mocno zakłopotany stopniem uniżoności Pana listu. Nic nie przyszło, aż nagle BĘC! - chce mnie Pan na forum sieciowym zwalniać z pracy! Oraz moje koleżanki i kolegów, którzy nakręcili filmik. Ba, nawołuje Pan do pikiet, akcji, publicznego kajania się Pani Profesor za ten incydent, który godzi ponoć w ideologię gender. To chyba w Chinach podczas rewolucji kulturalnej zmuszano profesorów do publicznego kajania się w imię oszalałej ideologii, w Polsce podobne incydenty miały miejsce za Stalina i Bieruta, czyż nie? Niech Pan już nie pisze do mnie, czym jest Uniwersytet, bo jeśli to mają być polit-poprawnościowe wywody o problemach z płciową tożsamością Alma Mater, to ja dziękuję za taką lewacką nowomowę. Czy nie przychodzi Panu do głowy w pańskiej akademickiej uczciwości, że to Pan z tą swoją ideologiczną bojowością może stanowić żywą antyreklamę Uniwersytetu? Ja bym nie posłał dziecka na uczelnię, gdzie pod imidżem „fajności” sączy mu się do głowy genderowe czary-mary, które z prawdziwą nauką mają tyle wspólnego, co gra w trzy karty ze szlachetnym brydżem. Oczywiście, ma Pan prawo do krytyki filmiku, zarówno jako osoba prywatna, jak i były pełnomocnik d.s. promocji (może tu pies pogrzebany?). Sam uważam, że filmik ma kilka wad, ale niechże Pan to robi z pozycji estetycznych i bez parszywych intencji, a nie jako ideolog chorej nowoczesności, bo przypomina Pan typowego uczelnianego ZETEMPOWCA z lat 50. A sensem filmiku nie była chora erotyczna fascynacja matki i córki tym samym mężczyzną, lecz pokoleniowa sympatia do uniwersytetu, w którym obie pobierały nauki. Dlaczego wam femini-terrorystom wszystko kojarzy się z chorym ciupcianiem? I tyle. Bez odzewu!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzien dobry! Dziękuję, że Pan czeka - szykuję odpowiedź, niestety dużo pracy i między innymi dlatego tutaj przećwiczyłem odpowiedź. Zależy mi na tym, żeby studenci rozumieli w czym widzę problem. Nikogo nie chcę zwalniać z pracy, chodzi mi o to, że to innego rodzaju praca, w mojej opinii. Bardziej niż nawołuję, żałuję, że nie było pikiet - nie było potrzeby protestu, nikt nie zauważył problemu. Nikt w jakimś obywatelskim akcie nie podjął dyskusji na temat tego filmu.

      Ja piszę o teorii gender, nie o ideologii. Nikogo nie zmuszam do niczego, proszę darować sobie te porównania z terrorami. Zdaję sobie sprawę, że jest cienka linia między poprawnością polityczną a wrażliwością na nierówności społeczne, ale etykietowanie tego 'lewackim' nie zmieni meritum mojej analizy. Odpowiadając na pytanie o posyłanie dziecka na uniwersytet, interesowałby mnie krytyczny, zadający pytania, poddający pod wątpliwość utarte sposoby myślenia. Może to jest problem naszej uczelni - chcemy zwerbować każdego byle czym. Teoria gender i refleksja nad nierównościami związanymi z płcią jest obecna na uniwersytetach od dziesięcioleci, proszę spytać naszych literaturoznawców, albo zajrzeć do naszej czytelni.
      Nie podoba mi się osobisty ton Pana odpowiedzi (nie byłem nigdy pełnomocnikiem, pracowałem tylko dla biura promocji), kiedy ja opisywałem procesy i zjawiska. Wolałbym rozmawiać o nich. Proszę też się nie obrażać, że ludziom kojarzy się w taki, a nie inny sposób treść filmu - to nie moja wina - to wina użytych przez twórców pozycji estetycznych.

      Napisałem w mejlu i sądzę, że też w tym komentarzu o zasadniczych problemach tego rodzaju promocji, tego rodzaju dyskursu, tego rodzaju estetyki i absolutnie nie kierowałem tych uwag osobiście. Nie interesuje mnie personalne dopiekanie ludziom, krytykowanie kogokolwiek, pytany o ten film na uczelni zawsze odpowiadałem, że to strukturalny problem z wyobrażeniem o tym, czym ma być/jest Uniwersytet Opolski, a nie wina konkretnych autorów, którzy w tym dyskursie po prostu funkcjonują. Podkreśliłem to w mejlu, podkreślam to tutaj. Może dlatego właśnie tak długo czeka Pan na mojego / naszego mejla, ponieważ robimy to w sposób naukowy, a nie afektywny. Tylko o to mi chodzi, o to, czym jest uniwersytet. Ciesze się, że dyskutujemy. Przykro mi, że sprawiłem Panu przykrość, proszę tego tak nie odbierać.

      Usuń

Szukaj na tym blogu