wtorek, 20 sierpnia 2013

Zajście na gdyńskiej plaży- komentarz

Miałam się w ogóle nie odzywać nt. zajścia na plaży. Chociażby dlatego, że są spore luki w faktach i sumie nie wiem kto?co?kiedy?dlaczego?jak?. Niemniej jednak zbulwersowała mnie wypowiedź ministra MSW zasłyszana w wiadomościach Radiowej Jedynki PR. Jakim prawem minister Sienkiewicz nazywa kogoś zdziczałym i mówi:  
To jest kolejny incydent poświadczający to, że należy separować to środowisko od normalnych obywateli polskich, że albo się oni zsocjalizują, albo będziemy musieli sięgnąć po nieco poważniejsze środki państwowe i być może trzeba będzie przemyśleć zmiany w prawie, i pewnego rodzaju nowe metody radzenia sobie z tego rodzaju zjawiskami. 
Kto ustala kogo należy separować, bo jest podgatunkiem człowieka (sugestia B. Sienkiewicza)?  Za takie słowa należy się co najmniej publiczne przeprosiny. Pan minister nie jest od mówienia takich rzeczy. Nie chcę, żeby odebrano to jako obronę gości z Chorzowa. Zależy mi jedynie na próbie bezstronności u osób czy instytucji, które służą RP. Od wydawania wyroków, poprzedzonych śledztwem i wyjaśnieniem, jest sąd.

Druga sprawa, to nie podoba mi się sposób w jakich media relacjonują zajście. Wersji wydarzenia jest tyle ile igieł na dorodnej sośnie i każda jest przekazywana jako odrębna wiadomość, tworząc w ten sposób szum informacyjny. Uważam, że jest to niegodne dziennikarza. Przypominają mi się bowiem zajęcia z etyki BBC (w ramach Konferencji Mediów Studenckich u Frycza/Kraków) gdzie na prostym przykładzie pokazano jak powinno podchodzić do wrażliwych spraw. Nikt nie jest złodziejem dopóki nie osądzi tego sąd, do tego czasu jest jedynie oskarżony o kradzież. Tyle w temacie.

Trzecia sprawa- policja. Ja wiem, że policjantów jest mało. Czasem zbyt mało jak na miasto. Wiem też, że są to ludzie, którzy zwyczajnie się boją o swoje zdrowie czy życie pełniąc służbę. No bo kto wychodząc do pracy, ma świadomość, że w trakcie jej może skończyć w szpitalu? Pytanie jest: Co się stało z policją, która ma być wśród obywateli i patrolować?

I ostatnia sprawa, a raczej pytanie, które rzucam w przestrzeń- czy gdyby na miejscu Meksykanów byliby np. hm...  wszędobylscy Romowie...to całość wyglądałaby tak samo?

*
Zostawiam Was z Florence, która umilała wczorajsze malowanie :)



4 komentarze:

  1. Bardzo dobry tekst.

    OdpowiedzUsuń
  2. a co by było gdyby Romowie? nie rozumiem...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, zastanawiam się czy gdyby to nie byli Meksykanie i nie interweniowała ambasada czy meksykański odpowiednik MSZ, to byłby taki szum medialny i ogólna spina państwowa. Pseudokibice regularnie ścierają się np. w Krakowie i nie robi się z tego tematu tygodnia. Z różnych przyczyn. Pytanie czy gdyby stroną "konfliktu" była nielubiana i nierozumiana w Polsce grupa etniczna, to sytuacja wyglądałaby tak samo? Przecież Romowie to nie Ci fajni Meksykanie z buritto? Tak właśnie to rozważam.

      Usuń

Szukaj na tym blogu