niedziela, 11 sierpnia 2013

Poznajcie Mirellę

Gdy poznałam Mirellę, zbliżała się pora na ostatnią tego dnia kawę. To był już kilkudniowy nawyk, który miał zatuszować zmęczenie i senność po całym dniu zajęć. Jakież było moje zdziwienie, gdy to Mirella dała mi największą dawkę energii, jaką do tej pory spożyłam. 

Lubię poznawać kobiety, chociaż trochę się ich boję. (!) Jest jednak jakaś niesamowita siła w nas, która pomaga robić niewiarygodne rzeczy. Imponuje mi matka trójki dzieci, która jest na łasce męża awanturnika i alkoholika. Co by nie powiedzieć (o rozwodzie, o prawie do szczęścia itp.), jest wytrwała w tym co niesie jej los. Imponuje mi bizneswoman, która utrzymuje swoją pozycję w pracy na równi z mężczyznami. Co by nie powiedzieć (o szklanych sufitach, o męskim świecie), jest wytrwała w dążeniu do spełnienia. Imponuje mi pani motornicza prowadząca długi tramwaj w wielkim Krakowie. Co by nie powiedzieć (o zdolności odróżniania lewej od prawej, o męskich zawodach), ona jeździ z masą ludzi po ulicach Krk. Imponuje mi także młoda matka, najlepiej w moim wieku, która świadomie zdecydowała się na dziecko. Co by nie powiedzieć (o żłobkach, o niepewnej karierze matek), jest odważna i chwała jej za to. Imponują mi: podróżniczki, dziennikarki, żołnierki, naukowczynie*, listonoszki, kobiety- szpiegi, zakonnice, listonoszki, cheerleaderki, portierki, nauczycielki, szamanki i księżniczki. 

Jakiś czas temu spotkałam Mirellę Czajkowską- Turek, prezes Stowarzyszenia Gliwiczanie dla Gliwic. Z wyglądu nieco przypomina mi moją mamę. Podczas, gdy moja poświeciła się pracowaniu nad rodziną i dziećmi, Mirella oprócz swoich synów, na głowie ma jeszcze pracę lekarza i całe miasto Gliwice. Zaczęło się bardzo dawno temu, gdy dotarła do niej informacja o planowanej budowie Drogowej Trasy Średnicowej tuż pod jej oknem. Cóż, trudno się nie dziwić zainteresowaniu sprawą, gdy w świeżo upieczonym gniazdku mają zagościć buldożery, koparki i robotnicy. I tak oto razem z przyjaciółmi wpadła w wir urzędniczego trybu życia, polityczny "beton", prawniczy świat, drogowo- środowiskowo- ekologiczną terminologię. O tej sprawie możecie dowiedzieć się więcej tutaj oraz tutaj. Zachęcam gorąco do tego!

Jestem pod wrażeniem determinacji tej kobiety. Tak wiele ryzykując walczy. Już nie tylko o zmianę przebiegu trasy, ale także z innymi miejskimi bublami. Należy jednak pamiętać, że nie jest sama. Ma silne wsparcie rodziny, nielicznych przyjaciół i aktywistów, dla których ta działalność to niekiedy drugi albo i trzeci etat. To pokazuje mi, że żeby osiągnąć cokolwiek większego, nie wolno nikogo wykluczać. Każdy musi mieć swoją szansę. 

Jak się okazuje, w Gliwicach największym problemem, zresztą tak jak i wszędzie, jest dialog. Chęć porozumienia się, otwartość na inne koncepcje. To nawet trochę tragikomiczne, że w czasach, gdy komunikację wciągnięto na wyższy poziom (mam tu na myśli ułatwienia technologiczne), to jednak jest z nią problem. Fundamentalny, rozbijający się o chęci. Dlatego tak wielkie wrażenie zrobiła na mnie Mirella. Popatrzyłam na nią przez swój pryzmat, osoby w gorącej wodzie kąpanej i spytałam: Co sprawia, że codziennie chcesz się zmagać z tym wszystkim? Co daje Ci siłę do dalszego działania w beznadziejnych okolicznościach? Odpowiedziała słowami, które użyte w amerykańskich filmach familijnych, uszłyby za banalne. W naszym spotkaniu nie było miejsca na to. Jej akumulatorem jest wiara i spotkania z takimi ludźmi jak my**, którym "się chce". To pokazuje jej, że nie jest sama i gdzieś w innej część Polski, ktoś walczy tak samo dzielnie i wytrwale jak ona i Stowarzyszenie Gliwiczanie dla Gliwic. To mi w zupełności wystarczyło, by obdarzyć ją głębokim szacunkiem.

Komentarz:

Zachęcam Was do rzucenia okiem na sytuację w Gliwicach. Przy okazji możecie też zobaczyć jak postrzegane jest przez władze w demokratycznym państwie prawo obywatela do sprawowania władzy (Konstytucja, art. 4) poprzez np. referendum. Doskonały przykład do refleksji.

Trzymam kciuki za SGDG! :)

To już prawie ostatni tekst bez korekty. "Mam silną wolę" do pisania i publikowania. :)



* naukowczyni - poznałam to słowo wczoraj. Rodzaj żeński od "naukowiec" gdyby ktoś nie znalazł pomysłu na to słowo.
** my czyli uczestnicy Kuźni Kampanierów, znajdę parę słów na opisanie tego i owego. :)

2 komentarze:

  1. dobry filmik! :D zupełnie jak ja! :D :D :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Od jakiegoś czasu słyszę jak chłopak mruczy pod nosem "Mam silną wolę...". Cokolwiek to u niego znaczy, widać, że dobrze mu idzie. :P Mam nadzieję, że u Ciebie kończy się to happy endem! :D

      Usuń

Szukaj na tym blogu