sobota, 10 sierpnia 2013

Autopsja

Zaczęłam rozkładać na czynniki pierwsze swój sposób myślenia.
Punkt wyjściowy: Dlaczego ludzie we mnie wierzą, gdy ja wątpię?
Dlaczego obcy proponują mi pewne rozwiązania, zapraszają do działania, do tworzenia i mówią: "Jesteś dobra, jesteś fajna, zróbmy to."  Wtedy zachowuję się jak mimoza- na chwilę rozprostowuję, by zwinąć się w środku i pogrzać w ciepełku komplementu. Potrwa to jakiś czas, ale za moment zaczynam rozkminiać, dlaczego X i Y i inni razem wzięci nie zwrócili uwagi na mój mały sukces. To staje się moją miniobsesją, bo arcy mi zależy na opinii kogoś, dla kogo jestem tylko Cześć lub Dzień dobry. O wiele mniej interesuje mnie zdanie stojących najbliżej. Czy to z przeświadczenia, że zawsze tam będą, no matter what? Wydaje się to dość osobliwe podejście. 
Stąd już blisko do re-definiowania sukcesu. 
Za definicja.net: 

Sukces

» Furora
» Kasowy • (Technika)
» Podziw
» Rekord
» Triumf
» Wyczyn

Wczoraj znalazłam taką definicję sukcesu: "Spokój umysłu osiągnięty jedynie przez satysfakcję wynikającą ze świadomości wykonania wysiłku na poziomie maksimum swoich możliwości" (John Wooden). Wniosek z tego taki, że człowiek sukcesu to nie lepszy od innych, ale najlepszy jak potrafi. Zatem działanie do wewnątrz! Idąc dalej tropem, można pomyśleć: jeśli tak jest, to człowiek nieszczęśliwy to, ten który opiera całe swoje działanie i wyobrażenie o sobie wyłącznie o działanie i zdanie innych.
Zatem:
a) boję się podjąć pewne kroki w obawie, że nie będzie miało to przychylnego nastawienia innych, 
b) boję się podjąć pewne kroki w obawie przed popełnieniem błędu,
c) jestem nieszczęśliwa bo chciałabym czegoś ale się boję,
d) jestem nieszczęśliwa bo oparłam postrzeganie siebie o opinie obcych i znajomych.
Dowcip w tym wszystkim, że jakiś czas temu mówiłam znajomym "Najpierw ja muszę być szczęśliwa, dopiero potem jest reszta." Jak człowiekowi potrafi się pozmieniać. ;) Z drugiej strony można to przyjąć za fantastyczną wymówkę: "Nie robię czegoś, bo nie chcę poświęcać związku, przyjaźni itd.'. Patrząc na to zdanie, wyłania się konkluzja: "Czy ty przypadkiem nie używasz relacji międzyludzkich jako swojej tarczy przed życiem, karierą, spełnieniem?" To dość beznadziejne posunięcie. Rezultować to może jedynie pokładami żalu do innych i zmarnowaniem czasu, a przypomnę tylko, że średnia długość życia Polek to ok 80 lat i będzie wzrastać. Totalnie bezsensu.

Wnioski i zarządzenia:

Autopsja przyniosła nowe dowody zbrodni- należy przenieść ciężar budowania pewności siebie na... siebie. Zaleca się także rozpoczęcie jakiekolwiek regularnego działania absorbującego całą energię, bez strachu przed błędami, w imię sentencji: Życie jest jak jazda na rowerze. Żeby utrzymać równowagę musisz się poruszać naprzód. (Albert Einstein). Należy także wykorzystać świadomie komunikację niewerbalną do mentalnej zmiany w samej sobie (poniżej link wyjaśniający). Najlepszą metodą osiągania kolejnych poziomów jest wyznaczanie sobie małych zadań do wykonania. Błędy popełnione nie bolą tak bardzo, a smak zwycięstwa może być równie intensywny jak w większych dokonaniach. Może właśnie dlatego najlepszą herbatę podaje się z małych filiżankach? Jest wtedy smaczniejsza i przyjemniejsza? Samo picie z takiego małego naczynia zachęca nas do dłuższego delektowania się nią. Wpadłam na to parząc Liptona w kubku i szukając naczynka na torebkę. :)




Komentarz:

Dziś trochę popłynęłam strumieniem świadomości. Potraktujcie to raczej jako myślenie na głos, wyliczanie i próba łączenia w jakąś sensowną kupę. Dziś także nie zastosuję korekty, bo podobnie jak w poprzednim poście, zapewne wylądowałby w Szkicu lub Koszu. Obiecuję, że za jakiś czas zacznę poprawiać to i owo. :)
Do wykonania wyzwania zostało 19 dni.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szukaj na tym blogu