wtorek, 27 sierpnia 2013

Ogarnij ryzyko

Pięć dni bez publikowania. Nie przewidziałam momentu kryzysu. Najciekawsze w tym wszystkim jest to, że znalazłam doskonałe wytłumaczenie dla siebie- "No przecież cały dzień byłaś na Music Campie, miałaś tyle do zrobienia. No a potem byłaś w Opolu. Cała niedziela zleciała Ci na łażeniu i dogadywaniu różnych rzeczy. Nie mogłaś przecież wieczorem czegoś napisać, bo... sytuacja była niesprzyjająca tworzeniu. No a w poniedziałek znowu, tak dużo się działo. Tyle zostało omówione, taaaka wiedza. Tyle przemyśleń i zero konkretnej puenty. Przecież nie będę pisać od czapy!"

Wszystko sobie ładnie wyjaśniła, sumienie uspokojone. Prawda jest jednak taka, że znalazłam sobie furtkę bezpieczeństwa dla lenistwa. :) Pewne rzeczy są dla mnie oczywiste, lub zaobserwowałam je jakiś czas temu i to też jest dobry temat na wpis. Być może dla kogoś będzie przydatny lub inspirujący. Tego niestety nie przewidziałam, nie pisząc przez ostatnie dni. Wniosek jest taki, że choćby "skały srały" to trzeba napisać. Na tym polega to zadanie. :) I tak oto deadline wydłużył się o kolejne 5 dni. ;)

Dziś podzielę się z Wami linkiem, gdzie straciłam sporo czasu wczoraj i w sobotę. Zafascynowałam się ostatnio pewnym trendem Zrób-To-Sam/-a, bardziej znane jako DIY. Ludzie maja mega fajne pomysły na proste rozwiązania czy sztukę, którą każdy może stworzyć. :D Nazwa strony trochę przekombinowana jak dla mnie, bo znam wielu mężczyzn, którzy gotują czy pieką ciasta, czasem nawet lepiej od kobiet. 
Zostawiam Was z tym i przeprosinami za ostatnia posuchę na  blogu. :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szukaj na tym blogu