czwartek, 26 marca 2015

W szpilkach po Opolu to wyczyn

Deszczowa aura, która dopisywała dziś od samego rana nieco zmusiła mnie do poruszenia wstydliwego tematu. 

Ulicy Grunwaldzkiej. 

Często tamtędy chodzę z racji pracy, ale to naprawdę świetny skrót w centrum miasta. Zresztą też bardzo urokliwy. Żaden jednak czar starych drzew i wdzięcznych kamienic nie przykryje tego poczucia wstydu, gdy woda ukryta pod chyboczącą się płytką obrzyga Ci nogi, pół płaszcza i torebkę. Żaden. Człowiek po kilku latach powinien się nauczyć, na którą można następować a gdzie stopy lepiej nie kłaść. Pośpiech jest jednak złym doradcą i zawsze po/w trakcie deszczu jestem ofiarą ulicy Grunwaldzkiej. I nie jestem w tym osamotniona.

Na szczęście nie jesteśmy w Anglii i deszcz nie pada wiecznie. Niestety. Nie wpływa to w żaden sposób na poprawę wizerunku Grunwaldzkiej. Jest równie krzywo i niebezpiecznie, tyle, że sucho. Niejeden połamany obcas tam pozostał, a ile czubków drogich (sercu na przykład) szpilek, czółenek, sandałków, półbutów, kozaków, oficerek obdartych. Szlag by to! Szlag by to po raz drugi! 

Wszyscy narzekają, że fatalny stan; że urąga centrum miasta; że nie ma za co zrobić, ale z żadnej strony cienia szansy, że Grunwaldzka kiedykolwiek zostanie wyremontowana. Miasto mówi, ze czekają na schetynówkę. Napisałam nawet wniosek do budżetu obywatelskiego na remont ulicy, który podpisali studenci ale niestety nie przeszedł dalej. Może nawet dobrze, bo po dłuższych rozmyślaniach doszłam do tego, że budżet obywatelski ma inne cele niż łatanie dziur w ulicach. Teraz już nie pamiętam na ile wyceniłam...

tu będzie teraz dygresja

To było supertrudne zadanie - wycenić remont Grunwaldzkiej. Korzystałam z wniosków złożonych w innych miastach ale widełki cenowe były tak wielkie, że nie sposób się sensownie osadzić w realiach. Świetnym pomysłem jest cennik miejski, który wprowadzono w Gdańsku, Lublinie i Rudzie Śląskiej. Gdyby pokazano ile kosztują pewne rzeczy, wierzę, że zwiększyłaby się też świadomość mieszkańców. Skąd inaczej wiedzieliby ile kosztuje postawienie znaku drogowego (236 zł), naprawa dziury w drodze (120 zł/m2), oczyszczenie pomnika z grafitti (31 zł/m2), ustawienie łąwki z oparciem (1 046 zł)? No nie każdy ma zacięcie do wgryzania się w dokumentacje finansowe a taki dostępny Cennik Miejski w postaci czy to infografiki (byłoby super!) czy tabelki w Excelu/Wordzie/whatever na stronie www.opole.pl to kolejny krok do sprawnej komunikacji z mieszkańcami - podmiotami w dyskusji o mieście. 

koniec dygresji

ale nie spodziewałam się kwoty 3 milionów złotych. Za nieco ponad pół kilometra. Nieco ponad 500 metrów mówiąc inaczej. Nie wiem skąd te ceny się biorą. Bardzo chciałabym zrozumieć. Bardzo.  Z Na to m.in. idą moje podatki. Zdaję sobie sprawę, że to stara część miasta, wąska ulica przy której rosną wiekowe drzewa i ich korzenie rozpychają nawierzchnię, ale żyjemy w XXI wieku i da się takie rzeczy sprytnie rozwiązać. I nie mam tu na myśli wycinki.

"W założeniu drogowców po remoncie ul. Grunwaldzka ma być zielona, z uporządkowanym parkowaniem i utrzymana w klimacie śródmieścia. Dziś ulica jest niedostatecznie oświetlona energochłonnymi lampami rtęciowymi. Ponieważ znajduje się w historycznym centrum miasta, również oświetlenie zostanie wymienione na nowe (ratusz chciałby, by było oparte na stylowych latarniach).
- Chcielibyśmy, by w swoim charakterze ulica Grunwaldzka była podobna do ulicy Szpitalnej. Najprawdopodobniej zostanie też objęta strefą ograniczonej prędkości - mówi Mirosław Pietrucha.

Dodajmy, że na remoncie skorzystają cykliści, bo inwestycja obejmie również ul. Matejki, wraz z utworzonym tam kontrapasem rowerowym."

pisze red. Zapotoczny w artykule sprzed 6 miesięcy.  W Nowej Trybunie Opolskiej red. Janowski ponad rok temu pisał o planowanym remoncie w związku z wymianą przedwojennych rur kanalizacyjnych. 

"Przedstawiciele spółki już konsultowali remont z Miejskim Zarządem Dróg i usłyszeli, że docelowo jezdnia na ulicy Grunwaldzka ma być w całości w kostce brukowej. Solidna kostka - choć przykryta przez lata asfaltem - już tam jest, a odpowiednio ułożona byłaby dla drogowców lepsza, bo tańsza w utrzymaniu." 


I tu mną zatelepało ponownie. Bo choć kostka ładnie wygląda, to jest bardzo niepraktyczna. Zwłaszcza dla kobiet. Idealnym przykładem jest beznadziejny plac przed Dworcem Głównym PKP. Armagedon obcasów! Nie ma możliwości, by bez zawahania o stawy skokowe, przejść przez niego swobodnie. Tym bardziej kiedy człowiek spieszy się na pociąg. 
Że też nikt nie wziął tego pod uwagę projektując/wykonując takie roboty! Prosta rzecz a jak cieszyłaby i pomogła na co dzień. !





W Opolu nie ma chyba płaskiego bezpiecznego chodnika, na którym nie trzeba martwić się o zniszczenie butów, skręcenie kostki czy turbulencje wózkowe. 

A nie, przepraszam, jest!  

Mały Rynek. 
źródło: www.grupalokalna.pl 
Ostoja betonu. Kamienne serce miasta. Step akermański. Równina opo-centralna. Pustynia płytowa. Opolska sawanna. Jak tu nie zakwitnąć z miejskim życiem? ;) 

Co o tym myślisz? Napisz komentarz, może razem do czegoś dojdziemy. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szukaj na tym blogu